Jej startup współtworzy nową erę Internetu – rozmawiamy z Wiktorią Wójcik, InStreamly

Skąd wiedziałaś, że chcesz zostać przedsiębiorczynią i startuperką?

Moja mama zawsze się śmiała, że nie będzie ze mnie dobry pracownik – i że muszę pracować „na swoim”. Zasialiśmy wtedy ziarno. Już w liceum interesowałam się przedsiębiorczością, brałam udział w olimpiadach ekonomicznych. Wiedziałam, że chcę pracować w marketingu, gamingu, pomagać markom komunikować się z graczami.

Nie miałam planu „będę startuperką”, ale byłam aktywna w społeczności gamingowej, poznawałam ludzi, angażowałam się. I w końcu poznałam Maćka Sawickiego – mojego wspólnika, mentora – który zaprosił mnie do współtworzenia inStreamly.

Ta ścieżka trochę mnie znalazła, ale to ja pomagałam jej mnie znaleźć. Robiłam rzeczy, które mnie jarały. I dzięki temu spotkałam ludzi, których też to jarało. I to zadziałało.

Czy była taka chwila, kiedy myślałaś: „To się nie uda”? Co wtedy zrobiłaś?

Życie przedsiębiorczyni jest usłane chwilami, kiedy myślisz: „to się nie uda”, a potem… kombinujesz, jak jednak może się udać. Próbujesz kolejny raz, jeszcze inaczej, aż w końcu coś zaskakuje. I mam poczucie, że finalnie nasza firma się udała. Istniejemy, rozwijamy się, działamy międzynarodowo. Osiągnęliśmy sukces, zwłaszcza z perspektywy startupowej, gdzie większość projektów upada. Ale mimo tego sukcesu, ciągle czuję, że przed nami jeszcze więcej.

Moim życiowym mottem jest: trzeba robić i się nie bać. Zawsze, gdy nie wiem, co zrobić, gdy mam ten moment: „to się nie uda”, po prostu robię cokolwiek. Bo brak działania jest zazwyczaj gorszy niż jakikolwiek krok – nawet ten w nieidealnym kierunku.

Jak wyglądają Twoje relacje z porażką i sukcesem? Paraliżują Cię czy nauczyłaś się je oswajać?

Z porażkami mam pewnie więcej doświadczenia niż z sukcesami – w długim rozrachunku więcej rzeczy mi się nie udało niż udało. Codziennie coś się nie udaje. Nam jako firmie też: nie zdobywamy klienta, inwestora. Ale z czasem przestajesz myśleć o tym w kategoriach „porażka-sukces”. Zmieniasz perspektywę na „eksperyment i wynik”.

Zamiast się poddawać, próbujesz inaczej. Na przykład: żeby pozyskać naszych pięciu inwestorów w trzech rundach, rozmawialiśmy z ponad setką funduszy. Czasem były to długie rozmowy, kilka calli, odpowiedzi na dziesiątki pytań. Gdybyśmy poddali się po trzecim czy dziesiątym „nie”, tej firmy by nie było. Dlatego porażka to dla mnie po prostu stan przejściowy.

Sukces z kolei też traktuję jako coś tymczasowego. Bo zaraz jest kolejna rzecz do zrobienia, poprawienia, rozwinięcia. Najwięcej satysfakcji dają mi sukcesy zespołu. Kiedy ludzie są szczęśliwi, rozwijają się, robią rzeczy, często, bez mojego udziału. Nagrody i wyróżnienia? Jasne, są miłe, bardzo miłe i dają takie poczucie, że ta praca jest zauważana i doceniana. Ale następnego dnia wraca się do roboty.

PRZECZYTAJ TEŻ: W innowacji kryzys to nie wyjątek, to norma – mówi Katarzyna Borycka, polska innowatorka

Które z Twoich umiejętności okazały się najważniejsze w budowaniu firmy?

Po pierwsze: wiedza o League of Legends i innych grach, w które grałam zdecydowanie za dużo. Ta wiedza okazała się bezcenna w kontaktach z klientami.

Po drugie: jestem takim „agentem chaosu” – wchodzę w temat, patrzę z góry i szukam sposobu, żeby zrobić coś szybciej, sprytniej, lepiej.

Po trzecie: storytelling. Umiejętność opowiadania historii, prezentowania się i syntezowania myśli – w mowie i na piśmie. Duża część naszego marketingu była oparta na mojej osobie i personalnym brandzie. Dzięki temu mieliśmy realne efekty PR-owe, inwestorskie i wizerunkowe.

I jeszcze jedno: ignorancja. Nie wiem, że czegoś się „nie da” – po prostu zakładam, że się nauczę. Nie przywiązuję się do zadań, łatwo deleguję, nie mam z tym emocjonalnego problemu. To się okazało kluczowe dla dynamicznego rozwoju.

Gdybyś miała stworzyć „manual przetrwania” dla innowatorek – co znalazłoby się w nim na pierwszym miejscu?

Na pierwszym miejscu: odwaga to wybór. Jedyna rzecz, która stoi między zrobieniem a niezrobieniem – to decyzja. Wiele startupów nigdy nie powstało, bo ktoś bał się zacząć, zastanawiał się zbyt długo, nie wierzył, że może.

A przecież można się bać i działać mimo wszystko. Kobiety w nowych technologiach szczególnie potrzebują tej odwagi – brakuje nam wzorców poza światem nauki. Świadomość, że to jest mój wybór i że go podejmuję mimo strachu – to klucz.

Jaka jest jedna rzecz, którą bezwzględnie należy zignorować, budując coś przełomowego?

Bezwzględnie: należy zignorować wszystkie rady, które chcesz zignorować – włącznie z moimi. Nikt wcześniej nie robił dokładnie tego, co Ty i w taki sposób jak Ty. Jasne, są uniwersalne schematy, warto słuchać doświadczeń. Ale nie każda rada ma wartość w Twoim kontekście.

O naszym startupie też mówiono, że „to się nie uda”. A teraz co 9. miesięcy ktoś w Polsce nas kopiuje – i dostaje na to rundę finansowania. Zignoruj ludzi, którzy mówią, że to się nie uda, jeśli nie mają dobrych argumentów. A jeśli mają? Zaadresuj je i działaj dalej.

Wyobraź sobie, że nie masz żadnych ograniczeń – budżetowych, technologicznych, czasowych – i możesz zrealizować jeden szalony projekt. Co by to było?

Ojeny, takich projektów mam mnóstwo! Ale powiem o dwóch.

Pierwszy: totalnie szalony. Gra, w której przenosisz się całym umysłem – połączenie mózgu z komputerem, pełna imersja, wspólne tworzenie światów. Taka produkcja z najwyższej półki.

Drugi: bardziej przyziemny, ale dla mnie ważniejszy. Chciałabym zająć się tematami zdrowia, szczególnie neurodegeneracji. Gdybym mogła rzucić się na coś naprawdę wielkiego, chciałabym znaleźć sposób, by nikt już nie chorował na Alzheimera. Wierzę, że poradzimy sobie z przeszczepami, organami, technologią – ale najważniejsze pozostaje to, co w głowie. Straciłam bliską osobę z powodu tej choroby. I nie chcę, by to się powtórzyło u kogokolwiek.

najnowsze wpisy

Dr n. med. Marta Klak to jedna z tych kobiet, o których – mam szczerą nadzieję – nasze dzieci będą się za jakiś czas uczyć w szkołach na całym świecie. Biotechnolożka, doktor nauk medycznych, CTO Polbionica. Kobieta, która zamiast wyjechać za granicę, postanowiła zbudować technologię jutra tutaj, w Polsce. Współtworzy drukowaną w 3D bioniczną trzustkę, […]

Co łączy drużynę brydżystek, olimpijczyków chemicznych, mistrzów matematyki i genialnego programistę, który pokonał sztuczną inteligencję? Polska! W czasach, gdy świat mierzy sukces gigabajtami danych i globalnym zasięgiem, oni przypominają, że wielkość może wyrastać w ciszy, na sali treningowej, w szkolnym laboratorium czy na akademickiej auli. A korzenie tej wielkości są głęboko zakorzenione w polskiej ziemi.

Jedynie 3 proc. Polaków wskazuje osiągnięcia technologiczne jako powód do dumy. Co czwarty badany nie potrafi wskazać żadnego aspektu, którym Polska mogłaby się poszczycić. Tymczasem nasz kraj stał się znaczącym europejskim centrum innowacji w dziedzinie bezpieczeństwa. Szczególnie wyróżniamy się w trzech kluczowych obszarach: fintech, cyberbezpieczeństwo i technologie dual-use. Kampania We Did It In Poland ma […]

Katarzyna Borycka – lekarka, innowatorka i Laureatka Konkursu Sukces Pisany Szminką – zmienia oblicze diagnostyki. Jest założycielką firmy Oasis, którą prezentujemy w ramach kampanii We Did It In Poland. W świecie, w którym status quo potrafi zabić dobre pomysły szybciej niż brak budżetu, ona udowadnia, że odwaga stanowi siłę napędową dla innowacji. Opowiada nam o […]

Brakuje czegoś?

Zgłoś swoją innowację!