Wyobraź sobie, że zamiast czekać całe doby na wyniki badań, dowiadujesz się, co ci dolega już w ciągu kilkudziesięciu minut. W gabinecie lekarza, w aptece albo nawet na izbie przyjęć. Brzmi jak wizja przyszłości? Dla zespołu Genomtec to codzienność.
Genomtec to polska firma, która postanowiła skrócić dystans między pacjentem a diagnozą. Dzięki ich przenośnemu systemowi Genomtec ID wystarczy niewielka próbka – ślina, wymaz czy krew – aby w 20–45 minut uzyskać wynik testu. To ogromna zmiana w porównaniu z tradycyjnymi badaniami, na które często trzeba czekać całą dobę albo dłużej. Dzięki temu lekarze szybciej decydują o leczeniu, pacjenci oszczędzają stres związany z czekaniem, a diagnostyka staje się dostępna tam, gdzie naprawdę liczy się czas.
Genomtec rozwija też technologię OncoSNAAT, która pomaga dobrać skuteczniejszą terapię dla pacjentów onkologicznych – to krok w stronę medycyny spersonalizowanej, gdzie leczenie jest dopasowane do konkretnej osoby, a nie „jedno dla wszystkich”.
Nie bez powodu historia Genomtec znalazła się w kampanii We Did It In Poland, która promuje polskie innowacje zmieniające świat. To przykład na to, że polska nauka i technologia mogą realnie poprawiać życie pacjentów na całym świecie.
Rozmowa z dr hab. Małgorzatą Małodobrą-Mazur,
która stoi za tym sukcesem
Jakie przekonanie musiała Pani w sobie przełamać, żeby stworzyć coś naprawdę innowacyjnego?
Małgorzata Małodobra-Mazur: Sama praca naukowa wymaga pewnego rodzaju umiejętności przełamania klasycznego wzorca myślenia i patrzenia na świat w nieco inny sposób niż większość społeczeństwa. Myślę więc, że każdy naukowiec dojrzewa w taki sposób, by przełamywać pewne wzorce. A także z góry nałożony schemat myślenia, lecz każdy z nas w innym czasie.
Jak każdy kto zajmuje się nauką i marzy o wdrażaniu nowych technologii, traktuję sprzyjające okoliczności jako szansę. Tak też było w moim przypadku. Jedyne obawy dotyczyły całego zaplecza związanego ze stworzeniem i prowadzeniem spółki. Wiedząc jednak, że ma się odpowiednich ludzi, który poprowadzą cały proces, można skupić się na projekcie i innowacjach, które chce się stworzyć. W tym zakresie czułam ogromny entuzjazm i nie było miejsca na przełamywanie przekonań czy poglądów.
Czy była taka chwila, kiedy myślała Pani: „To się nie uda”? Co wtedy Pani zrobiła?
Jak w każdym projekcie naukowym sukces nie przychodzi łatwo. I nie po pierwszych próbach. Było wiele momentów podczas rozwoju naszej technologii, kiedy dana metoda, dany sposób lub dane podejście metodologiczne nie działało. Zawsze wtedy szukaliśmy alternatywnych rozwiązań, czym można daną metodę zastąpić, w jaki inny sposób można uzyskać pożądany efekt.
Technologia rozwiana przez Genomtec wymaga pracy zespołowej i zapewne dzięki zespołowemu działaniu zawsze udawało się znaleźć wyjście z trudnych sytuacji. Nie pamiętam jednak momentu w całym etapie rozwoju spółki, kiedy dane niepowodzenia powodowały zwątpienie w cały sens rozwoju naszej technologii. Może to też kwestia przekonania, że nasz produkt będzie pomagał pacjentom.
Jak wygląda Pani relacja z porażką i sukcesem – paraliżują czy może nauczyła się Pani je oswajać?
Jeszcze raz odniosę się do specyfiki pracy naukowej – porażki i sukcesy, nieważne czy małe czy duże, są naszą codziennością.
Sięgając pamięcią do początków kariery naukowej, porażki były czymś trudnym, powodowały pewnego rodzaju wątpliwości w sens pracy i ciężko było pogodzić się z tym, że coś nie poszło po naszej myśli.
Z drugiej strony, przynajmniej w moim przypadku, sukces smakuje zdecydowanie lepiej, jeśli osiąga się go po serii niepowodzeń. Zaczynając projekt związany z założeniem startupu i co za tym idzie – rozwojem technologii, byłam już doświadczonym naukowcem, który nauczył się radzić i z porażkami i z sukcesami. Nie było to więc jakimś dużym wyzwaniem czy barierą w realizacji wyznaczonych zadań.
Które z umiejętności – tych „niemierzalnych” – okazały się najważniejsze w budowaniu firmy?
Myślę, że umiejętność oceny człowieka była tą umiejętnością niemierzalną, która okazała się bardzo ważna w budowaniu firmy. Ułatwiła budowanie zespołu. Z całą pewnością mogę powiedzieć, iż ludzie, którzy pracują (lub pracowali w przeszłości w Genomtec) w moim zespole, to wyjątkowe osoby, cechujące się pracowitością, inwencją, dużym zaangażowaniem i pasją. Jedni nazywają to „szóstym zmysłem”, inni „kobiecą intuicją”, myślę jednak, że ta umiejętność jest jedną z tych niemierzalnych, która zdecydowanie pomogła w budowaniu firmy.
Gdyby miała Pani stworzyć „manual przetrwania dla innowatorek” – co by w nim Pani umieściła na pierwszym miejscu?
Bądź pewna siebie i wierz w swoje umiejętności. Dzięki temu przekonasz wszystkich niedowiarków w twoim otoczeniu. Myślę, że ta rada znalazłaby się na pierwszym miejscu.
A jaka jest jedna rzecz, którą bezwzględnie należy zignorować, budując coś przełomowego?
Porażki. To że nam coś nie wychodzi przy pierwszym czy drugim podejściu, jeszcze nic nie znaczy. Ale jak już wspomniałam, każdy musi się oswoić z porażkami i radzeniem sobie z nimi. A każdy robi to w różnym czasie w swojej karierze naukowej. Im szybciej nauczymy się ignorować porażki, tym więcej jesteśmy w stanie zdziałać, włączając w to przełomowe odkrycia czy technologię.
Proszę sobie wyobrazić, że nie ma Pani ograniczeń – budżetowych, technologicznych, czasowych – i może zrealizować jeden szalony projekt. Co by to było?
Mam pewne wątpliwości, czy to o czym myślę, można określić mianem szalonego projektu.. Bowiem w mojej opinii jest on dość przyziemny. Nie mając ograniczeń budżetowych (a myślę, że to są jedyne ograniczenia), stworzyłabym sieć laboratoriów genetycznych, które wykonywałyby badania genetyczne w bardzo szerokiej dziedzinie jaką jest genetyka. Od pacjentów onkologicznych po badania prenatalne czy badania przesiewowe – z wykorzystaniem zarówno tradycyjnych metod diagnostycznych, jak i nowych technologii diagnostyki genetycznej. Chciałabym, by badania genetyczne były dostępne dla każdego, ułatwiając diagnozę, leczenie i prognozę pacjenta.
Jednocześnie jestem świadoma, że nie w każdym przypadku rozwój rozwiązań typu Point-of-Care (diagnostyki polegającej na wykonywaniu testów medycznych bezpośrednio w miejscu opieki nad pacjentem) jest możliwy. Stąd właśnie myśl o wysoko wyspecjalizowanym laboratorium genetycznym.
Chciałabym, byśmy nie musieli wysyłać próbek pacjentów do zagranicznych ośrodków w celu wykonania badania diagnostycznego. Jako naród posiadamy duże zaplecze osobowe w postaci bardzo inteligentnych i niezwykle ambitnych ludzi. Jedyne czego nam brakuje to nieograniczony wkład finansowy.